czwartek, 14 sierpnia 2014

Jak nauczyć dziecko korzystania z nocnika? Oto jest pytanie!



Pakujemy walizki i już nam się wydaje, że zmieszczą się w nich wszystkie nasze rzeczy, aż tu nagle nasz wzrok pada na szufladę z Pampersami... O matko! Jeszcze przecież pieluchy! Gdzie my znajdziemy tyle miejsca, żeby je upchnąć? Nie możemy zabrać nie wiadomo ilu toreb do samolotu, bo zapłacimy za nadbagaż. Trudno, trzeba się spakować raz jeszcze, czyli wyrzucić z walizek poukładane w nich ślicznie rzeczy i od nowa zacząć pakowanie, tym razem jeszcze bardziej strategicznie, tak, aby upchnąć nieszczęsne pieluszki...
Jeśli znacie z doświadczenia takie akcje to witajcie w klubie, jeśli zaś macie totalnego maluszka, który ma jeszcze sporo czasu na naukę nocnikowania - kujcie żelazo póki gorące i nie zaniedbujcie żadnej okazji, aby Wasze dziecię polubiło siku do nocnika! Gdybyśmy tak sami zrobili, lecielibyśmy prawdopodobnie bez wypełniających pół torby pieluch. 
Ale zacznijmy od początku.

Nasza córka mając już jakieś półtora roczku zaczęła sygnalizować, że zrobiła bebe, czyli kupkę, która jej przeszkadzała lub też czasem nawet tak oznajmiała nam, że zrobiła siusiu. Mało tego, wiele razy udało się małej wysiusiać czy zrobić kupkę do nocniczka, na którym sadzaliśmy ją, kiedy spodziewaliśmy się, że może się załatwić (np. zaraz po obudzeniu się lub też po obiadku). Czasami też kiedy mała wołała, że zrobiła bebe, okazywało się, że dopiero ma zamiar i w takim przypadku również biegliśmy po nocniczek. Jednak mała raz sygnalizowała, innym razem nie. Raz robiła siusiu czy kupkę na nocnik, w innych okolicznościach nie. Toteż nie chciało się nam ciągle jej sadzać na nocniczku (jedynie babcia konsekwentnie to robiła, ale my już niestety nie). 

Potem nadeszły wakacje i nasz wyjazd do Chorwacji, podczas którego w ogóle nie mieliśmy nocnika, więc nie mogliśmy małej na nim sadzać. Wprawdzie po powrocie z wczasów znów zaczęliśmy to praktykować, ale nasz brak konsekwencji w tym zakresie spowodował, że nic się nie zmieniało w kwestii załatwiania się naszego dziecka.
Nie za bardzo sprawdził się też nocnik z pozytywką, gdyż córka słysząc muzyczkę zaglądała do niego, unosząc często pupę (co - przyznacie - podczas siusiania nie jest najlepszym pomysłem), po czym w tempie ekspresowym rozebrała pozytywkę na części pierwsze. Muzyczka zatem dość szybko się skończyła.

Kiedy córka miała rok i 7 miesięcy, babcia pozwalała jej biegać po ogródku w samych majtkach. Jednak mała sikała do tych majtek dosłownie co 10-15 minut, więc tempo prania i zmieniania bielizny było ogromne. W dodatku brak pieluchy i przesikane majtki nie spowodowały częstszego sygnalizowania potrzeby przez córkę. 
Potem przyszła jesień, zima i w kwestii siusiu nic się nowego nie działo.

Kiedy malutka miała jakieś 2,5 lat otrzymałam jako ambasadorka marki Duck detergenty do toalety zapakowane w fajny karton imitujący prawdziwą toaletę z sedesem (więcej o tym przeczytasz TUTAJ oraz TUTAJ). Bardzo jej się pojemnik spodobał i szła z nim do ubikacji, siadając na nakładce nałożonej na deskę klozetową, a obok sadzała lalę na kartonowej ubikacji Ducka. Pokładałam dużą nadzieję w tej całej akcji wspólnego sikania z lalą. Niestety, nie spowodowało to częstszego sygnalizowania przez małą swoich potrzeb fizjologicznych.

Jako że kiedy córka skończone miała 2 latka i 7 miesięcy wybieraliśmy się na greckie wakacje, w dodatku samolotem, bardzo zależało mi, aby córunia odrzuciła pieluchy przed wakacjami. Toteż znowu biegała po babcinym ogródku w samych majtkach. Czasami wołała, że chce siusiu, jednak aż do wyjazdu nie nauczyła się tego robić regularnie, czyli dawała znać, kiedy chciała. 
Z bólem serca musieliśmy zapakować więc nieszczęsne Pampersy (przeczytaliśmy bowiem, że na wyspie, na którą się wybieraliśmy, pieluchy są znacznie droższe niż w Polsce) kosztem innych rzeczy, które chcieliśmy zabrać z sobą na wakacje.
A na urlopie to już w ogóle był dramat. Córka jedynie na początku korzystała z muszli klozetowej. Potem w ogóle przestała wołać, że chce się załatwić. Mało tego, nie dawała nawet znać w sytuacji, kiedy miała w pieluszce kupkę! Efektem tego była bardzo odparzona pupa. Upały i chodzenie z kupką w pieluszce zrobiły swoje. Przyznam szczerze, że byłam załamana tą sytuacją. Zwątpiłam, że do trzeciego roku życia (tyle dają specjaliści na nauczenie dziecka nocnikowania) córka zrezygnuje z pieluch.
W końcu wróciliśmy z wakacji. I wiecie co? Od razu w pierwszym dniu po powrocie (wróciliśmy w nocy) rankiem wysadziłam małą na ubikację, gdzie zrobiła siusiu. W dodatku nie założyłam jej pieluchy, nie wierząc jednak, że to coś da. I wiecie co się stało? Nasza córeczka przyjęła fakt, że nie nosi już Pampersa i KAŻDORAZOWO kiedy chciała się załatwić wołała, że chce siusiu czy kupkę!!!
Tak po prostu z dnia na dzień. Gdyby mi to ktoś opowiadał, nie uwierzyłabym. Ale to najszczersza prawda. Cały dzień sygnalizowała swoje potrzeby i chyba tylko raz trochę posiusiała majtki, bo nie zdążyła do ubikacji. 
Na noc jednak założyłam małej Pampersa, mimo jej protestów. Kolejnego dnia powtórka z rozrywki, czyli mała chodziła bez pieluchy i kiedy chciała skorzystać z nocnika czy toalety, po prostu o tym mówiła. I tak dzień po dniu. A ja wciąż nie mogłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę (wiem, straszny ze mnie niedowiarek był, wybacz córuniu!). 
Przez kilka nocy zakładałam jednak małej pieluchę. Wyglądało to tak, że córka zasypiała bez niej, bo za żadne skarby nie chciała, abym jej ją założyła. Kiedy zasnęła, zakładałam jej Pampersa w obawie, że pomoczy łóżko. 
Jednakże zorientowałam się z czasem, że pielucha rano jest sucha. Postanowiłam więc pozwolić małej spać w samych majtkach, rozkładając na jej łóżku podkład. Jednak NIGDY go nie zmoczyła, a od tego czasu minęło już 2,5 miesięcy. W całym tym czasie zdarzyło jej się na samym początku kilka razy popuścić siusiu do majtek i raz zrobić kupkę, ale wtedy była baaardzo zaaferowana zabawą ze swoją koleżanką. Poza tym, nie było więcej wpadek. 
Mała potrafi powstrzymać siusiu czy kupkę, kiedy jesteśmy w miejscu, gdzie nie można się załatwić. Ponadto, korzysta zarówno z nocnika, jak i ubikacji (co nie jest oczywiste w przypadku wszystkich dzieciaczków, np. jej koleżanka za nic nie zrobi kupki do ubikacji, więc kiedy jej opiekunowie nie mają przy sobie nocnika, jest dramat, a dodam, że koleżanka jest 8 miesięcy starsza...). 
Tak więc okazało się, że nasza córeczka po prostu chyba musiała dojrzeć do wyrzucenia pieluch ze swojego życia. Zrobiła to dokładnie w kolejnym dniu po tym, w którym skończyła 2 latka i 8 miesięcy. 
Do dziś jednak wydaje mi się, że gdybyśmy byli bardziej wytrwali i konsekwentni, nasza córka mogłaby funkcjonować bez pieluch nawet rok wcześniej...
Tak czy siak, udało się, bez specjalnych książeczek do nauki nocnikowania, z których korzystały dzieci moich współpracowników, bez nocników z bajerami i bez kuszenia dziecka nagrodami (choć babcia z dziadkiem obiecali kiedyś, że kupią malutkiej rowerek biegowy i hulajnogę, kiedy pozbędzie się pieluch - zresztą słowa dotrzymali:)) 
Dziś szczęśliwa i bogatsza o blisko 200 zł miesięcznie mogę powiedzieć, że jestem baaardzo dumna ze swojej samodzielnej córeczki! :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UA-48159015-1