poniedziałek, 3 lutego 2014

Nawał mleczny, kapusta i żółtaczka...



Moje piersi stają się gigantyczne. Pamela Anderson, nawet kiedy miała biust jeszcze w wersji D, mogłaby pozazdrościć, gdyby nie to, że są przy okazji praktycznie fioletowe i twarde jak kamień! Udaję się po poradę do dyżurki położnych. Każą mi odciągać mleko laktatorem (proponują wypożyczenie szpitalnego elektrycznego, ja jednak wolę swój ręczny Avent), ale w ilości niezbyt dużej, gdyż wtedy podobno jeszcze bym laktację pobudziła a biust by mi chyba rozerwało. Nie wiem co to ilość niezbyt duża, ale mam to robić dotąd, dokąd nie poczuję, że piersi nie są twarde. Położne radzą też okłady z kapusty. Na szczęście rodzinka już mnie w nią zaopatrzyła.
Tej nocy nie mrużę oka, postępując wg schematu – odciąganie laktatorem, okłady z rozbitych liści kapusty, na kapuście - zimna pielucha. Za jakiś niedługi czas – okłady z ciepłej pieluchy, aby lepiej leciało mleko – odciąganie laktatorem – kapusta – na nią zimna pielucha. I tak w koło Macieju. W celu chłodzenia pieluchy urządzam sobie spacery kilkakrotnie w ciągu nocy na koniec korytarza, aby włożyć ją do oddziałowej zamrażarki. Normalnie nie byłoby takiej ciągłej zabawy z laktatorem, gdyby moja córcia została ze mną na noc. Wtedy ona byłaby naturalnym odciągaczem. Niestety, pech chciał, że mała zżółkła i musiała biedaczka być naświetlana w inkubatorze specjalnymi lampami. Wprawdzie położna pozwoliła mi małą zabrać z dwa razy na karmienie, ale miałam ją w miarę szybko nakarmić i odnieść do inkubatora, aby naświetlanie było skuteczne, a córcia jak na złość non-stop spała i nie chciała ciągnąć…
Przyznam szczerze, że to jakiś cud natury, iż młoda mama po wyczerpującym porodzie, trudnych początkach w opiece nad dzieckiem i całym stresie z tym związanym jest w stanie nie przespać calutkiej nocy, biegając, odciągając, rozgniatając (kapustę), doglądając maluszka w inkubatorze itd. Nie wiem czy to hormony czy coś innego, w każdym razie natura jest THE BEST! To mnie przekonuje w 100%, że kobieta jest stworzona do posiadania potomstwa:)
Dodać muszę, że nie miałam bladziusienkiego pojęcia, iż odciąganie pokarmu laktatorem jest tak potwornie trudną sprawą! Pompuję, pompuję, a tu leci … kropla, pompuję, pompuję i dalej pompuje, a tu lecą dwie… Horror istny!
Nigdy nie sądziłam, że spędzę tyle godzin z biustem na wierzchu i to w dodatku w obecności innych kobiet, którym moje problemy nie bardzo dają spać i które są na serio przejęte moją sytuacją i wspierające. W końcu mogły mnie mieć dość tej feralnej nocy.
Na szczęście albo i nie, wszystko, co dobre, ale i złe, kiedyś się kończy. Ta noc też. A po nocy czekała mnie niespodzianka. Dodam, że miła.
Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UA-48159015-1