wtorek, 14 stycznia 2014

Pierwsze dwie godziny z życia świeżoupieczonej mamy i jej córuni :)



Wreszcie próbują mi pomóc w przejściu na inne łóżko i zawożą do pomieszczenia obok – jest to jak się okazuje salka poporodowa. Jadę oczywiście z małą w ramionach. Tam położna każe mi przystawić dziecko do piersi. Mała instynktownie szuka, ale nie umie złapać płaskiej brodawki.
Przychodzi mąż. Robi zdjęcie telefonem i wysyła mojej mamie, potem pozostałym członkom rodziny. Babcia jest niewiarygodnie szczęśliwa:) i z ulgą przyjmuje fakt, że wszystko skończyło się dobrze.
Kurczę, myślałam, że ból już za mną, a tu nadchodzą skurcze i to silne. Proszę położną o Nospę, ale odmawia jej podania. Przynosi mi jednak paracetamol. Trochę pomaga, ale na krótko. Nie odrobiłam tej lekcji. Nie miałam pojęcia, że po porodzie ma się skurcze i to w dodatku bolesne. Byłam świadoma, że macica musi się obkurczyć, ale nie przypuszczałam, że to się odczuwa i to w tak dotkliwy sposób… Podobno mam się cieszyć, że macica ładnie wraca do właściwego rozmiaru…
Cieszę się, ale ze zgoła innego powodu. Tym powodem jest moja córcia. Taka cudna kruszyneczka leżącą przy mojej piersi.
Czuję się wprawdzie mało komfortowo w poplamionej krwią koszuli, w której rodziłam, ale co tam. Mam dziecko. JESTEM MAMĄ!!!
Po jakiejś godzinie zastanawiamy się z mężem kiedy zabiorą od nas małą, aby ją zmierzyć, zważyć, obejrzeć. Od porodu jest calutki czas ze mną, jak zatem przyznają punkty w skali Apgar, skoro nawet nie przyjrzeli się jej? A może ten moment po wyjęciu małej z mojego brzucha wystarczył lekarzom do oceny? W każdym razie mąż w końcu decyduje się pójść zapytać kiedy pobiorą parametry dziecka. Po dłuższym czasie przychodzą po córeczkę.
Poniżej zdjęcia z książeczki zdrowia, pokazujące wagę i wzrost córeczki, stan jej zdrowia czy wykonane badania/szczepienia. 







Oprócz badań przesiewowych wykonywanych u wszystkich noworodków badano jej wzrok – być może dlatego, że urodziła się jako wcześniak (gdyby skończyła 37 tydzień w brzuchu nie byłaby już nim). Wykonano także pulsoksymetrię, czyli zbadano wysycenie krwi tlenem. Nie wyjaśniono mi dlaczego, a ja nie pamiętałam, aby dopytać.

Na zdjęciu poniżej znajdują się również informacje dot. mojego porodu, tego, co mi podawano podczas porodu, ile trwały poszczególne jego fazy (choć tu coś mi nie grało, ale nie pamiętam już co).

Cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UA-48159015-1