Po smakowitym weekendzie, podczas którego pozwoliłam sobie na mojego ukochanego niezdrowego Filet-O-Fisha z Mc Donalda miały przyjść chude dni.
W poniedziałkowe popołudnie dostałam sms-a od mojej ginekolożki. Było to coś w rodzaju: ”Niestety, Pani wyniki z testu tolerancji glukozy są nieprawidłowe. Proszę skontaktować się z takim a takim diabetologiem i pobrać krew w celu zbadania HbA1c”. Po przeczytaniu sms-a najzwyczajniej w świecie rozryczałam się. Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba…
Nie wiedziałam za bardzo, co cukrzyca w ciąży może oznaczać, gdyż nie sądziłam, że temat mnie dotyczy, tym bardziej, iż miałam już kiedyś wykonywaną krzywą cukrową i wszystko było w jak najlepszym porządku! Jednak wydźwięk sms-a od lekarki, że NIESTETY, że WYNIKI NIEPRAWIDŁOWE, że muszę wykonać dalsze badania, że czeka mnie wizyta u diabetologa itp. spowodował, iż zdołowana byłam okropnie (zresztą lekarka chyba to wyczuła, bo tego samego dnia zadzwoniła do mnie przepraszając za takiego „suchego” sms-a, że mam się nie martwić na zapas, że wdroży się leczenie i będzie dobrze itp.). Łatwo powiedzieć! Myślałam, że przedwczesne skrócenie szyjki macicy będzie moim największym problemem w ciąży i nic gorszego już nie może mi się przytrafić, a tu masz – kolejny kwiatek! Cóż, pozostało odpalić komputer i poczytać co nieco o ciężarnych cukrzycówkach…
Oczywiście, to, co przeczytałam, nie było optymistyczne. Cukrzyca ciężarnych grozi np. wielowodziem, zakażeniami dróg moczowych (na które już przecież wcześniej w ciąży cierpiałam), odmiedniczkowym zapaleniem nerek czy zatruciem ciążowym, nie wspominając, że może za 10-20 lat rozwinąć się u mnie cukrzyca typu 2... Powikłania położnicze dotyczą wprawdzie najczęściej choroby nierozpoznanej, ale skąd mogłam wiedzieć czy już wcześniej jej nie miałam. Poziom glukozy na czczo wychodził prawidłowy, ale po stwierdzeniu u mnie cukrzycy nadal na czczo było ok, więc nie miałam pewności, kiedy to paskudztwo mnie dopadło.
Cóż, trzeba było wykonać zalecane badania i pójść jak najszybciej do diabetologa. Co do moich wyników: w teście tolerancji glukozy na czczo było 81,5 (norma: 70-105 mg/dL), za to po 120 min: 168,4 (tu normy nie podano, ale podobno chorobę rozpoznaje się, jeśli wyjdzie ≥ 140…). Natomiast hemoglobina glikowana (czyli HbA1c) wyszła: 4,8 (norma min. 4,8 a norma max. 5,9). Powiedziano mi, że ten ostatni wynik jest istotny, gdyż odzwierciedla średnie stężenie glukozy we krwi, w okresie ok. 3 miesięcy przed badaniem. Odetchnęłam więc nieco z ulgą, gdyż prawidłowa wartość pozwalała sądzić, że cukrzyca nie pojawiła się u mnie dużo wcześniej niż wykonałam badanie. To dawało mi szanse na uniknięcie powikłań ciążowych.
Jednak nie wiedziałam, że „najprzyjemniejsze” jeszcze przede mną…
Cdn.
Ciąża to szczególny czas, który nie warto zatruwać sobie strachem! Przerobiłam chyba wszelkie możliwe lęki i wierzcie mi-nie warto! Cierpiałam m.in. na:niedoczynność tarczycy,cukrzycę ciążową,anemię,skróconą szyjkę,ZUM i in.(także te domniemane:))Ale choroby te nie były warte mojego lęku...Chcę pokazać, jak z nimi walczyłam i jakimi sposobami się z nimi uporałam. Druga część bloga to ta już z córeczką po drugiej stronie brzucha.Zapraszam serdecznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz