Jako że już od kilku miesięcy leczyłam się na niedoczynność tarczycy, podczas pierwszego badania laboratoryjnego, kiedy to
zażyczyłam sobie sprawdzenia poziomu Beta HCG, które miało potwierdzić moja ciążę,
postanowiłam zbadać też poziom TSH, wiedziałam bowiem, czym skutkuje w ciąży
niedoczynność tarczycy. Niby wynik wyszedł w normie, bo 3,64, jednak artykuły odnalezione na stronach
internetowych mówiły, że w ciąży normy są bardziej zaostrzone i że jest to
stanowczo na wysokie TSH jak na błogosławiony stan, szczególnie pierwszy
trymestr, kiedy to dzidziuś nie korzysta
jeszcze ze swoich hormonów. Zaczęłam się więc panicznie bać, że moje dziecko
może być opóźnione w rozwoju, gorzej się uczyć itp. Moja endokrynolog uważała,
że wynik nie jest zły, wymaga jedynie niewielkiego zwiększenia dawki Euthyroxu-leku, który zażywałam na niedoczynność tarczycy. Poza tym, wynik
badania fT4, który wg informacji znalezionych w internecie był za niski, wg
mojej lekarki był „prawie” prawidłowy. Pani doktor uspokajała mnie twierdząc,
że miała pacjentki z TSH 6 i więcej podczas ciąży a wszystko było w porządku z
ich dziećmi, ale dla mnie było to marne pocieszenie. Szperałam więc po forach
internetowych, które jednak nie uspokoiły mnie, a wręcz przeciwnie, spowodowały
jeszcze większy strach. W efekcie sama sobie co jakiś czas podwyższałam dawki Euthyroxu, co nie było chyba głupie, bo lekarka podczas comiesięcznej wizyty
ustalała mi taką dawkę, jaką wcześniej sama sobie ustawiłam... Ale o szczegółach leczenia i poziomie moich hormonów podczas całej ciąży - w następnym poście -zapraszam!
Ciąża to szczególny czas, który nie warto zatruwać sobie strachem! Przerobiłam chyba wszelkie możliwe lęki i wierzcie mi-nie warto! Cierpiałam m.in. na:niedoczynność tarczycy,cukrzycę ciążową,anemię,skróconą szyjkę,ZUM i in.(także te domniemane:))Ale choroby te nie były warte mojego lęku...Chcę pokazać, jak z nimi walczyłam i jakimi sposobami się z nimi uporałam. Druga część bloga to ta już z córeczką po drugiej stronie brzucha.Zapraszam serdecznie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz